Drony – przyszłość fotografii?

Rozwijająca się technologia daje nam możliwości, o których kilkanaście lat temu mogliśmy co najwyżej śnić. Mówiąc „nam” nie mam na myśli największych firm, instytucji etc., które i tak zawsze znajdą pieniądze na wielkie projekty, ale mówię o nas, czyli zwykłych szarych obywatelach i jednostkach, które są tylko kroplą oceanu ludzkiego lub jedną igłą tajgi całej populacji świata.
Kiedyś aby uzyskać zdjęcia z lotu ptaka trzeba było się mocno natrudzić. Jeśli chodzi o filmowanie dużych przestrzeni jak np. miast to pozostawała raczej paralotnia, ewentualnie jakiś szybowiec bądź helikopter małozałogowy, które nie są raczej wygodne. Jeśli zaś chcieliśmy sfotografować bądź sfilmować np grupkę ludzi w danym miejscu musieliśmy wznieść się na kilkunastometrowy wysięgnik (co bardziej odważni zawodnicy wchodzą na dachy, latarnie bądź drzewa). Dziś nie musimy narażać własnego zdrowia, aby sfilmować coś z lotu ptaka. Do komercyjnego użytku weszły już drony, które były wcześniej używane tylko przez wojsko. Drony to małe bezzałowowe maszyny, na których możemy umieścić kamerę bądź aparat i kręcić obrazy. Najtańsze w miarę przyzwoite maszyny można kupić już od 2 tys. złotych. Średnie to koszt 3,5 tys. złotych. Najlepsze i najdroższe drony do użytku komercyjnego to koszt powyżej 10 tys. złotych. Oczywiście drony, których używa wojsko są znacznie droższe, ale nie kupimy ich w sklepie.
Prognozy są takie, że drony zrewolucjonizują w jakiś sposób podejście do fotografii bądź filmu. Już na wystawach światowej fotografii często spotykamy zdjęcia robione z dronów. Świat z góry potrafi wyglądać fascynująco, a zobaczyć go możemy dzięki dronom.
